„Wierzymy w mit, że alkoholik któregoś dnia powie: chcę się leczyć”
– Mamy różne przekonania na temat roli alkoholu w naszym życiu. Niektórzy twierdzą, że relaksuje, pomaga zasnąć, pomaga na stres, pomaga na krążenie, rozgrzewa itd. To wszystko są mity! – podkreśla Monika Borkowska-Żebrowska (na zdjęciu), specjalistka terapii uzależnień i kierowniczka Działu Profilaktyki Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie.
Wydaje się, że dziś osoba z problemem alkoholowym dość łatwo i szybko może uzyskać pomoc.
Monika Borkowska-Żebrowska: – Tak, mamy dziś szereg możliwości. Możemy zacząć od Punktu Konsultacyjnego, w którym wizyta nie wymaga nawet rejestracji. Wystarczy tylko wcześniej umówić się telefonicznie w Miejskim Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie pod nr 12 411 41 21 wew. 115, przy ul. Rozrywka 1. Osoby przyjmowane są bez kolejki, można być przyjętym tego samego albo następnego dnia. W kontakcie ze specjalistą można uzyskać porady, informacje dotyczące specjalistycznej pomocy, zadać pytania anonimowo.
Dostępność odgrywa tu chyba kluczową rolę.
– U osób uzależnionych motywacja do zmiany jest krótkotrwała. Dlatego oczekują pomocy dokładnie w tym momencie, w którym się pojawia. Wierzymy w mit, że alkoholik któregoś dnia obudzi się rano i powie: „Chcę się leczyć”. Ale taka sytuacja zdarza się niezwykle rzadko. Ważnym czynnikiem budowania motywacji do zmiany są incydenty w czasie trwania uzależnienia i reagowanie na sytuacje skrajne jak np. brak kontroli w piciu alkoholu czy stosowanie przemocy. W takich sytuacjach skrajnych należy skorzystać z pomocy służb i specjalistów ze względu na konieczność ratowania życia.
Uzależnienie to jednak proces. Nie ma Pani wrażenia, że alkoholu wokół nas w życiu codziennym jest po prostu za dużo?
– Alkohol to jedyny produkt spożywczy, który występuje w tylu rodzajach, co ma za zadanie zachęcać konsumenta. Mamy różne przekonania na temat roli alkoholu w naszym życiu: że relaksuje, pomaga zasnąć, pomaga na stres, pomaga na krążenie, rozgrzewa itd. To są mity!
Istotnym czynnikiem ryzyka jest tzw. mocna głowa. Jeśli ktoś może wypić więcej, to jest bardziej zagrożony. Musimy brać pod uwagę ilość porcji alkoholu, który uzależnia na poziomie psychologicznym, społecznym i biologicznym, czyli organizm człowieka wpisuje w swój metabolizm tą substancję i jej brak oznacza bardzo ostre skutki odstawienne, które w skrajnych przypadkach mogą nawet zagrażać życiu.
Ostatnio coraz więcej mówi się o FASD, czyli spektrum płodowych zaburzeń alkoholowych spowodowanych spożywaniem alkoholu przez kobiety w ciąży. Czy przyszłe mamy rzeczywiście mają problem z odmawianiem alkoholu?
– Jeśli mówimy o kobietach uzależnionych od alkoholu, to abstynencja w ciąży rzeczywiście będzie dla nich problemem, a ciąża nie będzie stanowiła bariery, bo poziom uzależnienia jest już mocno zaawansowany. W innym zakresie mówimy jednak o zachowaniach ryzykownych, czyli np. jeśli kobieta przed ciążą miała zachowania ryzykowane, a więc spożywała alkohol regularnie i w większych dawkach, to też może mieć kłopot, by utrzymać abstynencję. Tutaj znów występują mity, że np. mała dawka nie jest szkodliwa. Dlatego często podkreślamy, że nie ma czegoś takiego jak bezpieczna dawka, bo żadna dawka nie jest bezpieczna. A to oznacza, że w ciąży najlepsza jest abstynencja.
Gdyby miała Pani magiczną różdżkę i mogła zmienić jedną rzecz związaną ze spożywaniem alkoholu, to co by to było?
– W profilaktyce nie myślimy o tym, żeby wszyscy ludzie byli abstynentami, tylko chcemy ukształtować ich postawy tak, żeby każdy człowiek miał mocno utrwalone kiedy i ile alkoholu może wypić, biorąc pod uwagę swój życiowy kontekst i role, jakie w życiu pełni.