„Musimy chronić społeczeństwo przed konsekwencjami nadmiernego spożywania alkoholu”
– Jeśli mam być więc szczery, to moim marzeniem jest, żeby przepisy dotyczące alkoholu zostały napisane od początku. Alkohol to nie jest pietruszka i należy go sprzedawać odpowiedzialnie – podkreśla Mariusz Nawrot (na zdjęciu), Dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie.
Po wysłuchania Pana referatu podczas konferencji „Interdyscyplinarne podstawy integracji i inkluzji w pedagogice, psychologii i naukach o bezpieczeństwie” nie mam wątpliwości, że nasze społeczeństwo cały czas ma problem z uzależnieniami.
Mariusz Nawrot, Dyrektor Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień w Krakowie: – Ten problem występuje w każdym społeczeństwie, Polska na pewno nie jest czarną owcą. Nałogi to jednak nie tylko alkohol, bo czasy się zmieniają i pojawiają się nowe uzależnienia, np. od telefonu, internetu, social mediów. Wyzwań przed nami jest mnóstwo, dlatego właśnie zdecydowaliśmy się zorganizować taką interdyscyplinarną konferencję.
W jej trakcie wystąpili wykładowcy z Wyższej Szkoły Bezpieczeństwa Publicznego i Indywidualnego APEIRON, a także z Uniwersytetu Śląskiego oraz praktycy z wielu instytucji. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy odległe zainteresowania, ale często łączą nas wspólne doświadczenia. Stąd właśnie taka interdyscyplinarna konferencja.
Zobacz także:
W jaki sposób Kraków próbuje radzić sobie z problemem alkoholu?
– Mamy ten komfort, że jeśli ktoś chce, to ma wiele możliwości walki z nałogiem. Mamy jedną z najlepszych baz zarówno pod względem liczby poradni, jak i jakości terapeutów. W naszym mieście są czołowi specjaliści w Polsce. Dlatego jednym z najważniejszych zadań Miejskiego Centrum Profilaktyki czy Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, jest namówienie i zmotywowanie osób uzależnionych, by podjęły się leczenia. Dziś wciąż wielu ludzi myśli, że istnieje magiczna pigułka, po której zażyciu wychodzi się z 20-letniego nałogu. Takie podejście należy zmienić, bo tak naprawdę potrzebna jest wspólna praca osoby uzależnionej i jej rodziny, by mieć chociaż szansę na wyjście z nałogu.
W jaki sposób nocna prohibicja wpłynęła w Krakowie na spożywanie alkoholu?
– Nikt się nie spodziewał, że nagle przestaniemy pić alkohol, ale prohibicja wpłynęła na dobrostan mieszkańców, bo bardzo ograniczyła się liczba nocnych interwencji policji oraz straży miejskiej. Takich interwencji jest 40 – 50 proc. mniej, więc mieszkańcy w pewnym sensie mają spokój. Dzięki prohibicji spożywamy też alkohol w sposób bardziej odpowiedzialny. No bo kto kupował butelkę o 3 nad ranem? Przecież nie ktoś trzeźwy, kto się obudził i stwierdził, że chce się napić, tylko ktoś, kto wracał z imprezy i stwierdził, że jest „niedopity”. I wtedy często albo sam dopuszczał się przestępstwa, albo stawał się jego ofiarą. Teraz na szczęście jest już tego dużo mniej.
W perspektywie długofalowej, prohibicja na pewno będzie dobrym rozwiązaniem. Przecież obawiano się powstawania melin czy bankructw sklepów, a nic takiego nie ma miejsca. Przecież prohibicja to jeden z elementów racjonalnej polityki alkoholowej. Teraz, po tych nieszczęsnych alkotubkach, rząd zapowiada, że będą jakieś większe zmiany w regulacjach dotyczących alkoholu. Zresztą niedawno Rada Miasta Krakowa przegłosowało rezolucje do rządu ws. zaostrzenia przepisów. Widzimy, że jest jakiś plan zmian, ale zobaczymy, czy władzom centralnym się to uda.
Alkohol jest elementem naszej kultury i nikt nie myśli o całkowitej prohibicji, bo to się nigdy nie udało. Musimy jednak zrobić wszystko, by chronić społeczeństwo przed konsekwencjami nadmiernego spożywania.
Co najbardziej chciałby Pan zmieniać w przepisach?
– Chciałbym, żeby były dużo prostsze i jaśniejsze. Od zawsze powtarzam, że alkohol to nie jest pietruszka i należy go sprzedawać odpowiedzialnie. Tymczasem od 20 lat nie zmieniono opłaty za koncesję! To jednak wymaga zmian na poziomie rządowym, żadne miasto samo nie może tego wprowadzić. Jeśli mam być więc szczery, to moim marzeniem jest, by te przepisy zostały napisane od początku. Obecna ustawa jest z 1982 r. i zastąpiła przepisy z lat 50., więc wówczas wyglądała na nowoczesną. Ale czasy się zmieniły, zarówno pod względem leczenia odwykowego, jak i profilaktyki czy handlu alkoholem.
Z Pana referatu płynęło jednak pozytywne przesłanie, że jeśli ktoś ma problem alkoholowy i chce się leczyć, to w Krakowie nie będzie miał z tym problemu.
– Tak, czas oczekiwania jest relatywnie krótki, liczba poradni wystarczająca, a terapeuci na najwyższym poziomie. Jeśli tylko dana osoba podejmie decyzję o leczeniu, to Kraków jest do tego dobrym miejscem.
Czyli w tej sytuacji najważniejsza jest chęć i silna wolna.
– Dokładnie. Nikt nas siłą nie zmusi do abstynencji, ale nad tym można z naszą pomocą pracować. Jeżeli ktoś ma chęć, w Krakowie ma naprawdę duże możliwości.
Zobacz także:
„Wierzymy w mit, że alkoholik któregoś dnia powie: chcę się leczyć”